2017-06-18 / przez Darek

Nadzieja na przyszłość

nadzieja na przyszłość

Ślub to wielka uroczystość dla państwa młodych. Nie dziwne więc, że ludzie Ci chcą mieć wszystko dopięte na symboliczny, przysłowiowy ostatni guzik i bardzo często nie szczędzą na ten fakt pieniędzy. Muszę przyznać, że w czasie przygotowań do własnego ślubu i wesela zauważyłem jak duża to jest branża, dlatego też wraz z żoną podjąłem się robić dekoracje ślubne. W większości robiliśmy kotyliony i inne produkty oparte na materiale. Nie była to praca z pasji, ale z musu, bo jak wiele młodych ludzi byliśmy po studiach, ale bez pracy. Szukaliśmy tu i ówdzie ale nic nie znaleźliśmy. Praca w Miłomłynie okazała się nie dla nas. Wszędzie potrzebowano techników rolnictwa, a nie osób z ukończonymi studiami bankowości. Nasze dekoracje ślubne wystawialiśmy w sieci w najpopularniejszej wówczas stronie z aukcjami. Muszę przyznać, że szły ona niczym świeże bułeczki. Był to czas, gdy Polacy mieli dość dużo pieniędzy, przez co na rynku było miejsce nawet dla niewielkich rzemieślników. Co prawda w naszym regionie nie sprzedawały się dobrze, to dekoracje sprzedawaliśmy wysyłkowo. Nie był to nasz główny dochód, ale trzeba uczciwie przyznać, że zarobek był całkiem okazały. Ponieważ żona niemal zaraz po naszym ślubie zaszła w ciążę, dlatego też miała czas siedząc w domu produkować te drobne dekoracje. Tym samym również w Miłomłynie można znaleźć samozatrudnienie bazując na rynku krajowym nie tylko na potrzebach mieszkańców okolicy. Nasza firma wciąż się rozwija, skorzystaliśmy z dotacji unijnej i brniemy do przodu.

ZOSTAW KOMENTARZ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *